Historie miłosne są piękne, ponieważ mogą być zupełnie inne. Namiętna, delikatna i czuła, bezinteresowna i bezwarunkowa – miłość nie ma granic i dla każdego będzie swoim własnym, najlepszym uczuciem na świecie. W dziedzinie sztuki, poezji i muzyki zawsze było wiele fascynujących historii o dwojgu ludziach, którzy poświęcili się sobie nawzajem i idealnie pasowaliby do roli głównych bohaterów bajek Disneya. Dla warszawskiego poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego jego żona Natalia stała się muzą i powietrzem, bez którego jego twórczość nie mogłaby istnieć. Ich historia miłosna nie jest idealna, nie zawsze płonęła żywymi emocjami, ale była szczera, pisze warsawka.eu.
Twórczość Konstantego Gałczyńskiego przed poznaniem żony
Konstanty Ildefons Gałczyński urodził się w Warszawie 25 stycznia 1905 roku. Współcześni Gałczyńskiego opowiadali, że pragnienie kreatywności i pewną dziwność charakteru, która jest charakterystyczna dla wielu ludzi sztuki, Konstanty odziedziczył po ojcu. Starszy Gałczyński był z zawodu technikiem kolejowym, a w wolnym czasie lubił grać na skrzypcach, komponował piosenki, był marzycielem o bardzo nieskrępowanym charakterze. Konstanty Ildefons miał młodszego brata Zenona, ale on wcześnie zmarł. Później poeta ciepło wspominał brata w swoich poezjach, opisując Zenona jako niezwykłego chłopca grającego na flecie.
Gałczyński miał niesamowity talent do pisania. W ciągu zaledwie kilku godzin podczas szczytu natchnienia napisał wiersz „Bal u Salomona”. Gałczyński studiował na Instytucie Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego, studiując jednocześnie filologię klasyczną. Poeta bardzo łatwo uczył się języków, grał na skrzypcach i w latach studenckich współpracował ze znanymi polskimi czasopismami. Już wtedy stał się bardzo popularny, wszyscy mówili o niezwykłym charakterze Konstantego i jego zamiłowaniu do mistyfikacji. Poeta uwielbiał cyrk i znał osobiście prawie każdego warszawskiego magika. Konstanty Ildefons nienawidził wojny i uważał broń za wynalazek diabła, chociaż odbywał służbę wojskową. Po służbie Gałczyński miał dziesięć lat na twórczy rozwój, wiele wzlotów i upadków. Ale zanim Konstanty napisał swoje słynne dzieło „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”, a jego imię stało się znane każdemu polskiemu uczniowi, los sprowadził go z Natalią Srebrną. Tak nazywał swoją żonę, którą bezgranicznie kochał i której poświęcił wiersze.
Poeta, który kocha: historia słynnej warszawskiej pary

Konstanty i Natalia poznali się w popularnej kawiarni „Ziemiańska” w Warszawie w 1929 roku. Instytucja ta była znana z tego, że często można było tam spotkać literatów, artystów i ludzi, którzy chcieli być częścią życia towarzyskiego. Przedstawił Konstantemu Natalię poeta Lucjan Szenwald. Ildefons zakochał się w Natalii od pierwszego wejrzenia, a nawet poprosił ją, aby wstała, aby lepiej przyjrzeć się jej głębokim oczom.
Po brzemiennym w skutki spotkaniu Konstanty Ildefons codziennie odwiedzał „Ziemiańską”, aby ponownie zobaczyć piękną dziewczynę, ale nie pojawiła się ponownie w kawiarni. Poeta nie opuścił rąk i wziął adres Natalii od Szenwalda, przyszedł do niej i para już się nie rozstała.
Ożenił się Konstanty Gałczyński z Natalią Srebrną (prawdziwe nazwisko Awałow) 1 czerwca 1930 roku w Warszawie. Panna młoda miała wtedy 22 lata, a Konstanty Ildefons był o 3 lata starszy od niej. Poeta szczerze podziwiał wygląd swojej ukochanej: jej promienne oczy, lekkie ruchy i smukłą sylwetkę. Konstanty poświęcił żonie wiele wierszy, deklinował jej imię i dobierał do niego wszystkie możliwe rymy. Miłość małżonków dostrzegali wszyscy w ich dużym gronie znajomych literatów, m.in. Józef Łobodowski, Małgorzata Baranowska, Anna Arno.
Ich miłość przetrwała również trudne czasy, kiedy podczas II wojny światowej Gałczyński wyjechał na front i znalazł się w niewoli. Jednak w 1945 roku udało mu się wrócić do domu żywym, bo tam czekała na niego ukochana żona, która była jego muzą i ich córka Kira.